Legenda o figurce Matki Bożej

Według legendy znalazł figurkę M.Boskiej po raz pierwszy pasterz, który dał ją dzieciom do zabawy. Zginęła im jednak, a znalazł ją znowu inny wieśniak. Gdy dowiedział się o tem Potulicki, właściciel Zamartego, oddał figurkę oo. augustianom w Chojnicach. Po niejakim czasie po raz trzeci ukazała się w Zamartem, lecz w jasności wielkiej na drzewie w pobliżu miejsca, gdzie dziś stoi kościół. Zapytani oo. augustianie nie umieli dać odpowiedzi, w jaki sposób figurka u nich przechowywana zaginęła. Dla mieszkańców wsi natomiast, był to dowód oczywisty, że M.Boska chce pozostać w Zamartem.

Od umieszczenia figurki na ołtarzu, czego dokonano ogromnie uroczyście, zaczęło miejsce to słynąć cudami. Wota dziękczynne przez wiele lat składane za cudowne uleczenie, obudziły pożądanie złodziei, którzy postanowili unieść z kościoła ołtarzyk srebrny wraz z wotami. Lecz według legendy, nie dopuściła N.M. Panna do zniszczenia swego wizerunku. Dziwną siłą powstrzymani, błądząc i długo nie mogąc znaleźć drogi, porzucili złodzieje figurkę, zniszczywszy tylko ołtarzyk, lecz w następnej miejscowości zostali schwytani przez asesora człuchowskiego Kazimierza Wolszlegiera z Cołdanek, który puścił się w pogoń za nimi. Zmuszeni do powrotu odszukali miejsce, gdzie figurkę porzucili. Choć był listopad, znaleźli ją stojącą na świeżej trawie, na drodze do Blumfeldu*. W miejscu tem postawił Andrzej Grabowski, kasztelan chełmiński, murowana Bożą mękę. ("Ziemia", nr XII 1927)

Legendę tę, jak i wiadomości o cudownym obrazie, przechowuje kronika OO. Bernardynów w Pelplinie. Bożą Mękę można było zobaczyć stojącą na cmentarzu parafialnym. Oryginalna nie zachowała się niestety do naszych czasów. Obecna pochodzi z XIX wieku. We wnęce znajduje się krucyfiks z XVIII wieku. Tu może taka mała dygresja. Opowiadał mi pewien mieszkaniec Zamartego, iż chciano ją przesunąć w inne miejsce. Zaprzęgnięto kilka koni, ale ona ani drgnęła. Kolejny Cud? Pewnie tak. Od tamtej pory Zamarte stało się znaną na Kaszubach i na Krajnie miejscowością słynącą z cudownej figurki Matki Bożej znalezionej w tajemniczych okolicznościach przez miejscowych pastuszków.

Jak wyglądała owa figurka? Miała zaledwie sześć centymetrów, nie polichromowana, wykonana z jasno brązowego drewna. Maleńka Madonna miała koronę, siedziała na tronie, w lewej ręce dzierżyła berło, na prawej piastowała Dzieciątko Jezus. Obecność figurki odnotowano po raz pierwszy w protokole wizytacyjnym zamarckiej kaplicy z roku 1653, gdzie możemy przeczytać, że znaleziono ją przed laty w niezwykłych, cudownych wręcz okolicznościach. Czczona jako cenna relikwia, spoczywała wówczas w okrągłym (tarczowym) pacyfikale relikwiarzowym ze srebra. Około roku 1730 pacyfikał skradli i zniszczyli złodzieje. "Rzezaną" Bogurodzicę uszkodzili i porzucili podczas ucieczki, wskutek tego straciła wtedy Dzieciątko. W latach 1766 - 1780 na miejscu gotyckiej kaplicy stanął późnobarokowy kościół bernardynów. osadzonych w Zamartem w 1747 r. Za przyczyną ojców zakonnych posążek otrzymał w 1770 r. srebrny relikwiarz w kształcie okazałej figury Matki Boskiej, po czym trafił na wysokie tabernakulum rokokowego ołtarza głównego świątyni klasztornej. Tam doczekał nocy z 13 na 14 grudnia 1983 r. kiedy wespół z relikwiarzem ponownie padł łupem złodziei i dotąd go nie odnaleziono.